Stołeczne Dziki świetnie wchodzą w nowy sezon pierwszej ligi. Podopieczni Krzysztofa Szablowskiego pokonali po wyrównanym meczu drużynę Enea Basket Poznań 62:54.
Spotkanie Dzików z poznańską ekipą zgromadziło w hali KOŁO rzeszę kibiców spragnionych koszykarskich wrażeń. Nic dziwnego, wszakże od ostatniego, domowego meczu stołecznej drużyny upłynęły dokładnie 154 dni. Zespół Dzików po intensywnym, lecz przede wszystkim dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym, przystępował do rywalizacji z ligowym beniaminkiem w roli zdecydowanego faworyta. Warszawiacy wzmocnieni solidnymi transferami w przerwie sezonowej, są stawiani jako jeden z głównych kandydatów do wygrania całej ligi. Nic dziwnego więc, że w meczu przeciwko Enei Basket, to w gospodarzach upatrywano pewnego zwycięzcy.
Spotkanie nie okazało się jednak dla stołecznej drużyny spacerkiem, zwłaszcza, że już na początku pojawiły się pewne komplikacje. Podstawowy środkowy Dzików – Rafał Komenda złapał trzy faule w ciągu pierwszych trzech minut i trener Krzysztof Szablowski zmuszony był posadzić dwudziestoczteroletniego centra na ławkę rezerwowych. Na szczęście do pełni zdrowia przed rozpoczęciem sezonu doszedł doświadczony Mateusz Bartosz – nowy nabytek Dzików. Były środkowy Wilków Morskich Szczecin pokazał w swoim debiucie dokładnie to, czego oczekiwali od niego kibice ”Watahy”: walkę pod koszem, umiejętne zastawianie się i łatwość wykończenia akcji w ”pomalowanym”. Dzięki zbiórkom Mateusza na atakowanej desce, Dziki mogły zdobywać punkty z ponowienia, co przy dość słabej ogólnej skuteczności całego zespołu (38,2% z gry) pozwoliło podopiecznym Krzysztofa Szablowskiego na utrzymywanie prowadzenia w meczu i spokojniejszą jego kontrolę.
Obraz spotkania na przestrzeni kwart wyglądał dość podobnie. Zarówno gospodarze, jak i goście z Poznania postawili na silną obronę i próbę przechodzenia do szybkich kontrataków, czego efektem miały być łatwe punkty. W zespole Dzików poza wspomnianym Mateuszem Bartoszem na wyróżnienie z pewnością zasługuje inny nowy zawodnik – Alan Czujkowski. Trzydziestodwuletni skrzydłowy zdobył 14 punktów (najwięcej w całym zespole), dołożył do tego 3 zbiórki, 2 asysty i efektowny blok, który poderwał z miejsc całą, zgromadzoną w hali KOŁO widownię. Alan poza boiskową efektywnością wniósł do drużyny coś jeszcze – charakter. Widać było, że skrzydłowy Dzików to typ lidera, który w trudnych sytuacjach umie odpowiednio zareagować i wesprzeć kolegów z zespołu.
Z bardzo dobrej strony pokazał się również kolejny z debiutujących w barwach ”Watahy” koszykarzy – Michał Aleksandrowicz. Popularny ”Panda” był dosłownie wszędzie na parkiecie. Biegał, walczył, bronił, podawał i rzucał. Jego boiskowe zaangażowanie pozwoliło mu na zdobycie double-double w postaci 11 punktów i 10 zbiórek. Warto również odnotować, że pierwsze spotkanie przed ”dziką” widownią zagrali również: Antoni Michalski, Maksymilian Motel i Filip Munyama.
Dziki może nie zagrały porywająco w ofensywie, ale pokazały charakter, waleczność i przede wszystkim to, z czego słynęły w poprzednim sezonie – mocną i twardą defensywę. Zobaczyliśmy zespół, w którym drzemie duży potencjał i który jest gotowy walczyć o każdą piłkę i każdy centymetr parkietu. Trener Szablowski ma jednak nad czym pracować ze swoimi podopiecznymi, ponieważ liczba strat (25), jaka została popełniona przez stołeczną drużynę w pierwszej kolejce, jest - zdecydowanie za duża - jak podkreślił Grzegorz Grochowski na pomeczowej konferencji. Kapitan Dzików wspomniał również o tym, iż jego zespół pokonał Poznaniaków skuteczną obroną, jednak musi bardziej szanować piłkę w ataku.
- To był bardzo trudny mecz, dlatego tym bardziej gratuluję mojemu zespołowi zwycięstwa. Poznańska ekipa bardzo nas zaskoczyła swoją obroną. Przygotowali na nas zupełnie coś innego, niż to, czego się spodziewaliśmy. Udawało nam się utrzymywać prowadzenie i przewagę głównie dzięki indywidualnym umiejętnościom naszych koszykarzy. Dlatego tym bardziej gratuluję im zwycięstwa, ale także gratuluję postawy drużynie gości. Cieszymy się z tego zwycięstwa, mimo dużej liczby strat. Dodatkowo chciałbym również podziękować kibicom, którzy swoim dopingiem pomogli naszym zawodnikom zostawić energię i serce na parkiecie” – to z kolei pomeczowa wypowiedź trenera Krzysztofa Szablowskiego.
To było udane rozpoczęcie sezonu, ale już w najbliższej kolejce czeka Warszawiaków trudna rywalizacja z wymagającym zespołem WKK Wrocław.
Punkty dla Dzików:
Alan Czujkowski - 14 pkt.
Michał Aleksandrowicz - 11 pkt.
Grzegorz Grochowski - 9 pkt.
Mateusz Bartosz - 8 pkt.
Przemysław Kuźkow - 8 pkt.
Maksymilian Motel - 7 pkt.
Antoni Michalski - 3 pkt.
Dominik Groth - 2 pkt.
Zdjęcia: Paweł Pietranik.